Często mamy w sobie poczucie, by zrobić w swoim życiu coś nowego i urozmaicić trochę przebieg naszego monotonnego istnienia. Gdy wpadnie nam w ręce dopływ gotówki, zaległa wypłata, czy premia od szefa, na myśl przychodzą nam różne rzeczy. Mi wpadł ostatnio do głowy pomysł, by kupić nowy samochód i wydarzyło się to totalnie spontanicznie, gdyż stary wciąż jeździ i ma się dobrze, lecz trochę nam ostatnio nie po drodze i chyba już czas na zmiany. Zastanawiałem się długo jakie auto kupić i w końcu po długich rozmowach z teściem doszedłem do wniosku, że najlepsza będzie dla mnie japońska Toyota. Mam bardzo dużo szacunku i uznania do tej myśli technologicznej i zawsze było mi blisko do samochodów z Azji, gdyż twierdzę od lat bez zmian, że są one najbardziej solidnie wykonane i trwają w tym od wielu lat. Po samochód niestety musieliśmy się wybrać we dwójkę do Niemiec, gdyż w Polsce nie było żadnego w tak okazyjnej cenie. Wychodziło prawie 2000euro mniej. To była już na tyle niższa kwota, że postanowiliśmy się po nią pofatygować i wsiedliśmy z teściem w jego niezawodną Skodę. Droga mijała dosyć wolno, gdyż lokalizacja pokazywała, że adres naszego Pana od Toyoty, to jakieś małe miasteczko za Dortmundem, czyli prawie na samym końcu Niemiec pod granicą holenderską. Po drodze długo rozmawialiśmy o tym, czy gdy już odbierzemy samochód, to nie warto by było zatrzymać się w hotelu gdzieś po drodze i przespać się trochę, nie było by to głupim rozwiązaniem, gdyż jechać w dwie strony prawie 4000km bez większej przerwy, to skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie. Dojechaliśmy do Pana z Niemiec w niedzielę około 11 przed południem i na miejscu nasz wzrok zwróciła od razu stojąca Toyota, która była pięknie zadbana i przygotowana do kupienia przez nas. Wszystko poszło gładko i pomimo, że zawsze pojawia się lekki strach, gdy jedzie się tak daleko, a nie wie się do końca kto jest po drugiej stronie, to tutaj nie było żadnych problemów. Sprzedawcą okazał sympatyczny lekarz po 40-tce, który grzecznie wyjaśnił nam jeszcze kilka małych wad, które jednak były już zaznaczone wcześniej w ogłoszeniu na stronie, więc nie byłem na niego zły, gdyż miałem już wszystko czarno na białym. Podaliśmy sobie dłonie, opłata została uiszczona i trzeba było wracać do Polski. Nie uśmiechało nam się to z teściem, gdyż obydwoje byliśmy po nieprzespanej nocy, ale postanowiliśmy się na kilka chwil zatrzymać w hotelu w Berlinie, bo tam dopadł nas sen i mocne zmęczenie organizmu. Rano gdy ruszaliśmy, zobaczyliśmy, że na niebie jest piękne słońce i cudowna pogoda, dzięki temu nastrój od samego początku dnia się układał, a my mogliśmy spokojnie zmierzać w stronę Krakowa i czekać już na wizytę u naszego umówionego wcześniej mechanika, który czekał w warsztacie, na umówione zaraz po przyjechaniu do Polski badanie techniczne. Na miejscu gdy dojechaliśmy okazało się, że z samochodem jest wszystko w porządku i Niemiec nas nie oszukał, udało się jeszcze wytargować 300 euro, więc paliwo mieliśmy tak jakby za darmo.